Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Błagam, tylko nie do szkoły… O dzieciach, które nie wytrzymują wyścigu szczurów

Małgorzata Moczulska
Ania ma 12 lat i pełne lęku, duże niebieskie oczy. Mówi cicho, ze wzorkiem wbitym w podłogę. Od dwóch miesięcy uczy się w domu. Na słowo klasa reaguje paniką. Cierpi na chorobliwy lęk przed pójściem do szkoły. Doprowadziły do tego ambicje jej mamy i presja by dziewczynka osiągała same sukcesy. To problem, z którym borykają się już tysiące uczniów…

Dlaczego tylko czwórka? – to pytanie Ania słyszała w domu zawsze, kiedy dostała w szkole ocenę słabszą od piątki. Widząc niezadowolenie rodziców uczyła się więc całymi popołudniami. Uwielbiała jak podczas rodzinnych imprez mama stawiała ją za wzór i z dumną w głosie mówiła „Moja Aneczka jest najlepsza”.
W piątej klasie, kiedy nauki było coraz więcej, a Ania dodatkowo chodziła na angielski i do szkoły muzycznej, czwórki zaczęły jej się przydarzać coraz częściej. Przed każdym sprawdzianem bolał ją brzuch i nie mogła nic przełknąć, w nocy nie spała. Potem zaczęła chorować. Potrafiła rano wstać z łóżka i wymiotować godzinę w łazience. Albo budzić się z wysoką gorączką. Te dolegliwości mijały jednak jak ręką odjął zaraz po tym, jak rodzice decydowali by nie szła tego dnia do szkoły.
– Zawsze kiedy dostawałam czwórkę było mi tak smutno, że zaczynałam płakać – Ani wyraźnie łamie się głos. Samo wspomnienie tego budzi w niej wiele emocji. Nerwowo pociera dłonią o dłoń, a podczas rozmowy ucieka wzorkiem. – Nie chciałam, ale to było silniejsze ode mnie. Klasa śmiała się. Było mi wstyd, bo zaczęli na mnie mówić beksa – dodaje. Wstaje od biura na którym pełno książek i zeszytów. Skulona siada na tapczanie. Wygląda jak bezradna, mała dziewczynka.
W grudniu kilka razy przy odpowiedzi zemdlała. Szkolny pedagog skierował ją do poradni psychologicznej. Tam stwierdzono u niej ostrą nerwicę. Zapisano na terapię i zalecono indywidualne nauczanie w domu.
– To wszystko moja wina – chwile potem w kuchni mówi mi mama Ani. Odpala papierosa od papierosa, trzęsą jej się ręce. Nie przypomina tej samej pewnej siebie kobiety sukcesu, którą była jeszcze kilka tygodni temu. Pracuje w firmie doradczej, biegle mówi po angielsku. Studia kończyła kiedy Ania szła do przedszkola. Czasem było jej ciężko, ale zawsze radziła sobie z każdym problemem. Jak mówi teraz przed nią to najtrudniejsze zadanie. – Nie chciałam, a zrobiłam własnemu dziecku wielką krzywdę i zamiast mieć wesołą, beztroską córkę, miałam zestresowanego dzieciaka, którzy próbuje sprostać wygórowanym ambicjom swojej matki – dodaje i zaczyna szlochać. Wzięła miesiąc bezpłatnego urlopu. Chce być blisko Ani i ją wspierać. Razem chodzą też na terapia do psychologa.
– Lekarze mówią, że za kilka miesięcy będę zdrowa i znów pójdę do szkoły, ale ja nie chcę – mówi dziewczynka. W jej głosie słychać lęk. Zamknęła się w sobie, rzadko wychodzi z domu. Właściwie tylko wtedy, kiedy musi.
***
– Na początku terapii czułam się tak samo – mówi ze zrozumieniem Karolina. Ma 16 lat. Za dwa tygodnie psychiatra zdecyduje czy jest już na tyle silna, by móc wrócić do liceum. W domu uczy się już rok. – Zaczynam normalnie o tym rozmawiać, a to podobno dobry znak, bo wcześniej na samo słowo szkoła reagowałam paraliżem – twierdzi.
Jej problemy zaczęły się zaraz na początku szkoły średniej. Trafiła do klasy która dzieliła się na uczniów bardzo zdolnych i bardzo bogatych.
– Ja byłam nijaka – mówi dziewczyna. Szczupła, odstające uszy i włosy ścięte na chłopaka. Ma problemy z cerą, co widać jest jej wielkim kompleksem. – Z nauką sobie nie radziłam, a na firmowe ciuchy nie było mnie stać. W dodatku nie lubię robić wokół siebie dużo hałasu. Pewnie właśnie dlatego zastałam klasową, szarą myszą.
Twierdzi jednak, że to by jeszcze zniosła. Jednak po pierwszym półroczu pani, która uczyła ich chemii odeszła na urlop macierzyński. Zamiast niej mieli lekcję z bardzo wymagające i siejącą w szkole postrach emerytowaną nauczycielką, która przychodził do ich liceum tylko na kilka godzin w tygodniu.
– Ona nie jest złym człowiekiem, ale ma bardzo surowy wyraz twarzy i co gorsze pyta wyrywkowo podczas lekcji, a za brak natychmiastowej odpowiedzi stawia jedynki – tłumaczy ją Karolina i dodaje, że na chemie przychodziła tak wystraszona, że kiedy nawet znała odpowiedz na zadane pytanie, to z nerwów zaczynała się tak jąkać, że trudno było ją zrozumieć. Któregoś dnia ktoś ukradkiem nagrał te jej jąkanie na telefon komórkowy. Tydzień później usłyszała je na szkolnym korytarzu. Trzecioklasiści mieli je ustawione jako sygnał nadejścia sms-a. – No i tak stałam się pośmiewiskiem – mówi smutno dziewczyna. W domu nikt nie wiedział o jej kłopotach. Mama miała swoje, bo akurat zwalniano ją z pracy, więc Karolina nie chciała jej zawracać głowy. W szkole też nie odważyła się pójść do nikogo na skargę.
Coraz trudniej za to było jej rano wstać z łóżka. Kiedy jadła śniadanie przed wyjściem do szkoły drżały jej ręce i oblewały ją zimne poty. W drodze na lekcje zaczynała ją boleć głowa. Nie pomagały tabletki. Coraz częściej nie chodziła do szkoły. Nie wagarowała, raczej prosiła mamę o zgodę, albo wymyślała przeróżne wymówki. Kiedy w marcu okazało się że była w szkole zaledwie cztery dni, wychowawczyni zaalarmowała rodziców. Mama krzyczała i miała pretensje, nie pytała dlaczego, więc dziewczyna obiecała, że się poprawi. Wróciły bóle głowy. Były tak silne, że zwijała się z bólu. Wystraszeni rodzice chodzili z nią od lekarz do lekarza. Nic nie pomagało. W końcu ktoś zasugerował, że te bóle mogą mieć podłoże psychiczne.
– Przeniosłam Karolcie do innego liceum, ale było za późno. Zupełnie się rozłożyła – mówi pani Krystyna i głaszcze swoją niemal dorosłą córkę po włosach. – Nie mam pretensji do tych dzieci, choć są okrutne, ani nawet do szkoły, bo sama namówiłam Karolcie by szła do najlepszego w mieście liceum. Nie chciała. Mówiła, że sobie nie poradzi, ale ja wiedziałam swoje. A potem zaganiana swoimi sprawami nie zauważyłam nawet, że z moim, jedynym dzieckiem dzieje się coś złego – dodaje.
U Ani i Karoliny psychiatrzy zdiagnozowali fobię szkolną. To rodzaj nerwicy dziecięcej, związanej z chorobliwym lękiem przed pójściem do szkoły. Niestety z roku na rok choroba ta dotyka coraz większą ilość uczniów. Jednym z powodów są zbyt wysokie wymagania rodziców coraz bardziej powszechna presja na odnoszenie sukcesów.
Dorota Zawadzka znana z programu „Superniania” autorka książek o wychowaniu dzieci, mówi że niestety rodzice bardzo często wciągają dzieci w tzw. wyścig szczurów.
– Efekt jest taki, że nie tylko odbieramy im beztroskie dzieciństwo, ale unieszczęśliwiamy je. Ciągle tylko słyszą, że powinny coś robić lepiej i nikt ich nie chwali za coś, co może nie jest na piątkę, ale jest szczytem ich możliwości. Pamiętajmy też, że bardzo dobry uczeń to takie który ma czwórki.
Kolejnymi powodami fobii jest brak akceptacji ze strony rówieśników, agresja w szkole i brak porozumienia z nauczycielami.
– Jeśli dziecko często prosi nas by mogło nie iść do szkoły, albo przed każdym wyjściem rano z domu zaczyna go boleć brzuch powinno to być dla nas sygnałem, że dzieje się coś złego – mówi Natalia Milcarek, psycholog zajmująca się tematyką stresu i radzenia sobie z nim przez dzieci i młodzież.. – Dziecko samo sobie z problemem nie poradzi, a pamiętajmy, że samotne i opuszczone może odczuwać tak duży lęk, że często szukać ucieczki w alkoholu czy narkotykach. Dlatego powinniśmy jak najszybciej poszukać pomocy w najbliższej poradni psychologicznej i wraz z dzieckiem przejść taką terapię.
Karolina ma czasem w nocy sen. Śni jej się, że ubrana w śliczną spódnice i modną bluzkę stoi na środku sali gimnastycznej i odbiera nagrodę dla najlepszej uczennicy w szkole. Wszyscy się do niej uśmiechają i gratulują jej.
– Głupie prawda? – pyta zawstydzona dziewczyna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swidnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto