Pokazujemy świat Wrocławskiego Hospicjum Bonifratrów im. Jana Bożego. Tam liczba pacjentów sukcesywnie wzrasta – w początkowym okresie 2017 r. było ich niespełna 70. Kolejne lata to nieustający wzrost.
- 2018 r. – 170,
- 2019 r. – 277,
- 2020 r. – 380,
- 2021 r. – 400,
- 2022 r. – 658.
- To liczne opowieści o traumach, stratach, trudach życia, samotności, ale też o tym, co uszczęśliwia. O podróżach, przyjaźniach, weselu syna czy narodzinach wnuczki itp. To rozmowy o strachu, bólu, umieraniu, ale też o zwyczajnych, małych radościach, ciepłej kawie, kwiatach zerwanych w ogrodzie, o dobrym obiedzie, przyjemnym spacerze. To sztuka doceniania drobiazgów. To wspólny śmiech i wzruszenia. Świętowanie urodzin, rocznic, każdej okazji do spotkania w większym gronie. To momenty, kiedy wystarczy być, posłuchać i milczeć. To towarzyszenie w tym, co tu i teraz. I trzymanie za rękę umierającego - opowiada Paulina Rzepecka, psycholog.
Zaznacza, że hospicjum tworzą zaangażowani ludzie, którzy stanowią prawdziwy zespół.
- Hospicjum wzmaga świadomość, że jesteśmy tu na chwilę i na ten czas jesteśmy zaproszeni do tego, by zrobić coś dobrego, nawet drobnego. Być także dla innych. Jestem w różny sposób - rozmawiam z pacjentami, żartujemy i śmiejemy się. Spacerujemy. Pomagam w ubraniu się, zjedzeniu posiłku, przygotowuję i podaję kawę. Podlewam kwiaty w pokoju, pomagam w porządkowaniu zawartości szafy. Bywa, że jest to chwila milczenia i potrzymanie za rękę, po prostu - mówi Anna Weiss, wolontariuszka.
Hospicjum spotyka ogrom dobra, życzliwości i pięknych słów w świecie osób ciężko chorych. Ale nie da się ukryć, że to miejsce trudnych chwil i efekt brutalności świata.
- Pamiętam swoją pierwszą cotygodniową odprawę, na której dowiedziałam się, że w tym tygodniu zmarło 8 osób, a 3 z nich nie przeżyły pierwszej doby. To miejsce, w którym jestem świadkiem samotności, opuszczenia przez rodzinę, walki o spadki i zainteresowania majątkiem, a nie człowiekiem. Tu często widzę łzy, zrezygnowanie, żal i niezrozumienie - zarówno u pacjentów, jak i ich najbliższych. Czasem słyszę: „dlaczego ja?”, „ile to jeszcze potrwa?”, „tak bardzo chciałabym móc chodzić”, „tęsknię…”.
Ja sama mierzę się z frustracją, złością, poczuciem niesprawiedliwości, bo przecież idę z sercem na dłoni, a pacjent jest niemiły, powie coś brzydkiego, jest agresywny. Mimo tego bez wątpienia warto pomagać - opowiada Agata Wołk, koordynator wolontariatu.
Wrocławskie Hospicjum Bonifratrów stało się także miejscem szkoleniowym dla pielęgniarek, lekarzy, fizjoterapeutów. Posiada akredytację na specjalizację lekarską w zakresie opieki paliatywnej i hospicyjnej. W tych murach odbywają się także zajęcia studentów medycyny oraz pielęgniarstwa.
- 10 lat temu nie myślano nawet o rozwinięciu działalności paliatywnej w domach chorych, w ramach hospicjum domowego. Pomysł kiedyś się pojawił, zakiełkował i tak obecnie prowadzimy hospicjum domowe zarówno we Wrocławiu jak i w powiatach Dolnego Śląska. Obecnie pod opieką naszej placówki domowej na terenie Dolnego Śląska jest około 700 pacjentów - informuje Magdalena Naleśniak-Kubicka, lekarz, Dyrektor Medyczny ds. Opieki Senioralnej, Długoterminowej i Paliatywnej.
Przez ostatnie 10 lat zmieniała się forma organizacyjna hospicjum, najpierw działało ono przy Konwencie Bonifratrów, potem powstała spółka działająca w obrębie Wrocławia. Aktualnie zarówno hospicjum stacjonarne i domowe jest częścią Bonifraterskiego Centrum Medycznego, spółki działającej na terenie Polski. W związku ze zmianami organizacyjnymi zmieniali się kierownicy, dyrektorzy, prezesi. Przez te 10 lat nastąpiło wiele zmian personalnych, strukturalnych, lokalowych.
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?